Justyna Socha: To SEGREGACJA i DYSKRYMINACJA dzieci! Inaczej tego nie można nazwać
– Nie widzę masowego poparcia dla tego typu rozwiązań – mówiła Justyna Socha w rozmowie dla tvPolska.pl. – Dlatego uważam, że nie należy uciekać i poddawać się „samo-segregacji”.
Na antenie tvPolska.pl Justyna Socha została zapytana o trzeci już protest pod Sejmem, noszący tytuł „Stop 920” i jego szczegóły. Socha od lat walczy m.in. o dobrowolność szczepień w Polsce, jak i nagłaśnia problemy związane z często bagatelizowanymi niepożądanymi odczynami poszczepiennymi. Pani prezes „STOP NOP” i organizatorka niezliczonych protestów przeciwko przymusowi szczepień podzieliła się z widzami wiedzą na temat czyhających zagrożeń, jakie przygotowuje Sejm.
Zagrożenia te czyhają nawet na najmłodszych.
– Czy będzie to wydarzenie jednodniowe, kilkudniowe? Jak oceniasz jego szanse? – zapytywała pani redaktor. – I czym grozi dla polskich dzieci, wybierających się do polskich żłonków i przedszkoli ustawa 920?
– Dla nas naturalną decyzją było to, że oprócz tego że manifestacje odbywają się w weekendy, najczęściej w soboty, konieczna jest obecność obywateli pod Sejmem. Jest to oczywiście trudność, gdyż większość ludiz na co dzień jest w pracy. Stąd nie są to aż tak liczne zgromadzenia, jak przemarsze weekendowe. Jednak konieczna jest ta interakcja obywateli z posłami – zaznaczyła Justyna Socha. Jak stwierdziła, konieczne jest, aby Polacy pilnowali działań Sejmu.
– Konieczne jest pilnowanie, co jest procedowane w Sejmie. Tam harmonogram zmienia się niemal z godziny na godzinę. W tej chwili wiemy, że wiszą nad nami trzy projekty przymuszania nas do brania tych eksperymentalnych zastrzyków. Najmocniej oprotestowany jest projekt 1449, póki co wycofano z obrad Sejmu. Nie wiadomo, na jak długo. Prawdopodobnie zostaną w nim wprowadzone zmiany i on wróci. Najniebezpieczniejszy z projektów, dotyczący segregacji sanitarnej pracowników, minister Niedzielski zapowiadał że może on się pojawić w Sejmie na najbliższych obradach, 13-14 października – mówiła inicjatorka obywatelskich manifestacji.
– Co do druku 920, jego geneza jest taka, że początkowo był projektem obywatelskim, który nie znalazł dostatecznego poparcia. Nie zebrano 100 tysięcy podpisów! – podkreśla Socha. – Była to inicjatywa dwóch mieszkańców Wrocławia, prawnika i działacza. Projekt podchwycili senatorowie i tak znalazł się w Sejmie. Czego dotyczy ten projekt? Przede wszystkim, ma dać narzędzia dyrektorom żłobków i przedszkoli do wykluczenia dzieci, które nie otrzymały „wymaganych zastrzyków”.
– Co ciekawe, nie ma tam słowa „obowiązkowych”. Ten projekt powstał przed ogłoszeniem obecnego stanu, dotyczył pierwotnie „wymagania obowiązkowych zastrzyków”. Natomiast projekt mówi wyraźnie o „wymaganych” zastrzykach. W mojej opinii i opinii wielu prawników, zapis może zatem dotyczyć eksperymentalnych zastrzyków przeciw tej „modnej” chorobie – opisywała sytuację Socha.
– Więc jest to zagrożenie dla osób, których dziecko doświadczyło efektów ubocznych i nie chcą, by podawano mu kolejne zastrzyki, jak i tych, którzy nie chcą wykonywania eksperymentów medycznych – wskazała działaczka. – Ma to mniej więcej tak wyglądać, że dyrektor przedszkola lub żłobka ma prawo żądać od rodzica zaświadczenia podpisanego przez lekarza, że dziecko odbyło te zastrzyki. Na tej podstawie może ograniczyć możliwość przyjęcia dziecka do placówki, lub wykluczyć je. Jest to zatem SEGREGACJA dzieci NAJMŁODSZYCH. Przy czym zabezpieczono się w ten sposób, że nie dotyczy to dzieci chodzących do zerówki czy przedszkola przy szkole, gdyż byłoby to już ograniczeniem konstytucyjnego prawa do dostępu do darmowej edukacji. Natomiast jest to już zagrożenie wymuszania procedur medycznych u dzieci – podkreśliła Justyna Socha. – Jest to SEGREGACJA i DYSKRYMINACJA dzieci, inaczej tego nie można nazwać.
Dodaj komentarz
Zaloguj się a:
Dodając komentarz akceptujesz postanowienia regulaminu.