Propozycja do odrzucenia. Kto straci na wojnie między gminą a miastem o odpady segregowane?
GMINA SANOK/PODKARPACIE. Prawdopodobnie gmina wiejska Sanok zdecyduje się uruchomić drugi własny Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów, czym uniezależni się od SPGK. Wszystko wskazuje na taki obrót sprawy, bo władze Sanoka dały jej propozycję do odrzucenia. Zachodzi pytanie, czy jeszcze mamy do czynienia z gospodarką odpadami, czy już z czymś zupełnie innym?
Dorota Mękarska
– Nie możemy tego zrobić naszym mieszkańcom – z-ca wójta i sekretarz Paweł Wdowiak mówi o zgodzie na zaproponowaną przez Sanok nową opłatę za korzystanie z PSZOK przy SPGK – To by oznaczało znaczny wzrost cen za śmieci.
Miłe początki
W 2010 roku gmina wiejska podpisała w tej sprawie porozumienie z miastem Sanok. Dzięki niemu, a także umowie wykonawczej z Sanockim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej, mieszkańcy gminy mogli oddawać do PSZOK w Sanoku odpady segregowane. Odpłatność, po przedstawieniu kalkulacji i rozliczenia, w pierwszym roku współpracy wynosiła 40 tys. zł rocznie, ale oczywiście w następnych latach sukcesywnie rosła.
W 2016 roku gmina wiejska otworzyła swój własny PSZOK w Pisarowcach, gdyż w SPGK nie przyjmowano od jej mieszkańców wszystkich odpadów, np. budowlanych. Aby nie trafiały one do lasu utworzono gminny punkt i podpisano umowę z firmą, która je odbierała. Początkowo ilości przyjmowanych w Pisarowcach odpadów były niewielkie, ale z biegiem czasu punkt zaczął się rozrastać. Korzystają z niego szczególnie mieszkańcy wsi położonych dalej od Sanoka.
W 2019 roku gmina zawarła z miastem nowe porozumienie adekwatne do obowiązujących obecnie przepisów w gospodarce odpadami. Nie podpisano jednak z SPGK nowej umowy wykonawczej, choć gmina o to zabiegała.
PSZOK za 1 mln zł!
Jeszcze we wrześniu ur. gmina otrzymała pismo z SPGK, że będzie miała do zapłaty kwotę w wysokości 230 tys. zł brutto za usługę świadczoną dla jej mieszkańców. 7 grudnia do urzędu gminy przyszła korespondencja od burmistrza Sanoka, w którym informuje on, że na rok 2021 zaplanowano przyjęcie do PSZOK w Sanoku 327 ton odpadów od mieszkańców gminy. To według jej włodarzy były realne ilości.
Jednakże w dniu 28 grudnia ur. do gminy przyszło kolejne pismo, datowane na 23 grudnia, w którym burmistrz Sanoka wskazał, iż w związku ze zmianą zasad naliczania opłaty będzie ona wynosić od 1 stycznia br. 1 mln 032 tys. zł brutto rocznie. Jeśli chodzi o odpady to nowa kalkulacja przyjmuje, że mieszkańcy gminy dostarczą do sanockiego PSZOK 1224 tony, czyli 4 razy więcej niż poprzednio.
– To było dla nas zupełne zaskoczenie, gdyż w budżecie na 2021 rok mieliśmy zaplanowaną kwotę z września– informuje Paweł Wdowiak i dodaje. – Mieliśmy się ustosunkować do tej propozycji do 30 grudnia.
Pieniądze mają być wpłacane na konto miasta
Władze gminy uznały, że kwota jest zbyt duża. Stanęły na stanowisku, że trzeba uregulować te sprawy i zawrzeć je w nowej umowie wykonawczej z SPGK.
21 stycznia br. otrzymały jednak pismo z magistratu, informujące, że te kwestie będą zawarte w aneksie do porozumienia z miastem, a płatność ma być wnoszona na konto miasta jako dotacja, a nie na konto SPGK.
– Nie mamy zastrzeżeń do takiej formy płatności – podkreśla Wdowiak. – Nie zgadzamy się tylko na taką kwotę, bo stanowi ona 35% kosztów funkcjonowania całego PSZOK w Sanoku. Ta opłata to aż 1/3 całego naszego budżetu na gospodarkę odpadami.
Gmina musi przygotować się na wypowiedzenie porozumienia
Jak podkreśla sekretarz żądana opłata nie została podparta żadnymi wyliczeniami. Natomiast gmina ma wiedzę, jakie ilości odpadów sama przyjmuje. I konfrontuje to z kwotą naliczoną przez Sanok.
– Odbieramy odpady wielkogabarytowe. To jest około 100 ton rocznie, czyli tyle odpadów już nie trafia do SPGK. Oprócz tego odbieramy opony, RTV i AGD. Część odpadów z sołectw położonych bliżej PSZOK w Pisarowcach mieszkańcy wożą do gminnego punktu, a nie do Sanoka – wylicza sekretarz.
Władze gminy wiejskiej biorą pod uwagę, że ewidencja odpadów mogła być wcześniej prowadzona w SPGK niewłaściwie i jest ich więcej niż 327 ton, ale nie mają zamiaru płacić miliona złotych Sanokowi w ciemno.
Odpisały więc burmistrzowi, że gmina zapłaci kwotę, która została jej wystawiona we wrześniu, a jej urealnienie mogłoby się odbywać kwartalnie. Równocześnie zaproponowano spotkanie, by omówić sporne kwestie. Od 1 lutego br. otworzono też PSZOK w Pisarowcach cztery razy w tygodniu, choć wcześniej był on czynny dwa dni.
– Na razie porozumienie nie zostało nam wypowiedziane – dodaje Paweł Wdowiak. – Przyszła do zapłaty faktura, która jest zgodna z wrześniową kalkulacją, ale wydaje mi się, że burmistrz Sanoka nie jest skłonny do współpracy. Jeżeli nie dogadamy się co do opłaty, to nie będziemy mogli dalej współpracować z miastem. Musimy się przygotować na to, że porozumienie zostanie wypowiedziane.
Będzie drugi PSZOK?
Lokalizacja PSZOK w Sanoku jest szczególnie korzystna dla mieszkańców wsi położonych w dolinie Sanu, Bykowiec czy Wujskiego, dlatego też pomyślano o nowym rozwiązaniu, które zastąpi dotychczasowe.
– Jeśli nie uda nam się porozumieć z Sanokiem to otworzymy kolejny PSZOK – informuje Wdowiak. – Oczywiście nie chcemy uruchamiać tak dużego punktu jak w Sanoku i nie od razu, ale myślę, że w ciągu 6 miesięcy jesteśmy w stanie to zrobić.
Odpady zbierane będą w kontenerach, a plac byłby wyposażony w kanalizację wewnętrzną. To wszystko jednak kosztuje. Szacuje się, że utworzenie drugiego punktu będzie kosztować gminę minimum 200 tys. zł. Czy to się jej opłaca?
Władze gminy uważają, że tak. Za obsługę punktu w Pisarowcach płacą około 300 tys. zł rocznie.
– Za PSZOK w Sanoku, który przecież nie służy tylko naszej gminie, musielibyśmy płacić 1 mln zł – zauważa sekretarz. – Myślę, że naszej gminie, jeśli odetniemy się od Sanoka, wyjdzie to na dobre.
Dodaj komentarz
Zaloguj się a:
Dodając komentarz akceptujesz postanowienia regulaminu.