REKLAMA

„Zielone ślepia wściekłością mu świecą, ale łeb zwiesza…”

Przełom stycznia i lutego to czas rui u wilków, to także długie wieczory sprzyjające snuciu opowieści, przypominaniu legend. Nic dziwnego, że w ludzkich umysłach kluły się różne obrazy ilustrujące tajemnicze święto Matki Boskiej Gromnicznej obchodzone 2 lutego.

Maryan Gawalewicz w dziełku „Królowa niebios” z 1895 roku pisze: „A na Gromniczną, gdy się z kniei zwłóczą i jak rabusie po polach rozłażą, za łupem węszą, a złowrogo mruczą i między sobą na śniegu się swarzą i głodnym zębem kłapią i dokoła robią wyprawę na uśpione sioła, Panienka Święta staje im na drodze z gromnicą w ręku, śród tumanów śniegu i wilcze stada zatrzymuje w biegu. I tak na straży cichej wioski stoi, więc napaść przed nią cofa się i boi, i nie śmie naprzód iść, gdy światło zoczy… Gdy wystraszone stado się rozskoczy, to w jaką stronę cofnie się wilczysko, w tę już umykać musi przed gromnicą; zielone ślepia wściekłością mu świecą, ale łeb zwiesza i wyciąga szyję, jak pies skulony chyłkiem w śniegu brodzi i w ciemne lasy spłoszony uchodzi…”

Bywało również, że w czasie przejazdu przez las brano do sań gromnicę ze sobą, w nadziei, że jej płomień zniechęci wilki do ataku. Czasami przedstawiano Matkę Bożą Gromniczną z koszyczkiem lub znajdującym się u jej stóp gniazdkiem ze skowronkami. To efekt dawnej wiary, że podczas panującego jeszcze mrozu, gdy odezwie się pierwszy skowronek, nadejdzie szybka wiosna.

Żywa była też legenda o spotkaniu Matki Bożej z wilczym szczenięciem, które chłopi chcieli zabić. Spotkaną na drodze Maryję zapytali, czy nie widziała drapieżnika. Odpowiedziała, że nie widziała i doradziła, by szukali go we własnych sercach. Gdy chłopi odeszli, spod jej płaszcza wysunęła się głowa wilka, który wdzięczny za uratowanie, stał się jej wiernym towarzyszem i sługą.

Z samą gromnicą poświęconą 2 lutego łączyło się wiele innych zwyczajów i wierzeń ludu. Od niej zapalano ogień w kuchni, w piecach czy też w umieszczonej przed świętym obrazem w lampce oliwnej, błogosławiono nią dobytek. Na tak zwanym tragarzu, czyli najważniejszej belce sufitowej, wypalano gromnicą krzyż. Wychodzono z nią przed dom, gdy zgłodniałe wilki nocami podchodziły pod zagrody. Zapalano ją także i stawiano przy oknie, gdy nadciągała burza. Obchodzono z gromnicą zagrodę, żeby ochronić ją przed ogniem i gradobiciem.

Na obrazie Piotra Stachiewicza z cyklu „Rok Boży” właśnie taki motyw dedykowany jest na luty. Na dawnej pocztówce dopisano tekst: „Jak Matka Boska gromnicą zaświeci, to wilk od zagrody do lasu poleci”.

W niektórych okolicach istniał też przesąd, że kawałki gromnic poświęconych 2 lutego, zakopane wiosną na miedzach pastwisk, chronią od wilczego napadu. Kiedy zaś na przełomie stycznia i lutego, w czasie wilczej rui, rozlegało się wycie watah, gospodynie wystawiały w oknach gromnicę lub wypalały jej płomieniem krzyże na drzwiach obory.

źródło: RDLP Krosno
Pocztówki ze zbiorów EdM

02-02-2021

Udostępnij ten artykuł znajomym:



Dodaj komentarz

Zaloguj się a:

  • Twój komentarz zostanie wyróżniony,
  • otrzymasz punkty, które będziesz mógł wymienić na nagrody,
  • czytelnicy będa mogli oceniać Twoją wypowiedź (łapki),
lub dodaj zwykły komentarz, który zostanie wyświetlany na końcu strony, bez możliwosci głosowania oraz pisania odpowiedzi.
Dodając komentarz akceptujesz postanowienia regulaminu.

Pokaż więcej komentarzy (0)